niedziela, 28 grudnia 2014

Pharmaceris Emoliacti, emolientowy krem nawilżający na dzień


Mimo że mam cerę tłustą, zimą staram się zmienić pielęgnację na taką, żeby skutecznie zabezpieczać ją przed mrozami które ostatnio nas nawiedziły.
Ciężko znaleźć dobry krem na zimę dla cery tłustej czy mieszanej który nie wzmaga świecenia się.
Pierwszy raz skusiłam się na Emoliacti rok temu zimą, kiedy moja cera była odwodniona i suche skórki dawały się mocno we znaki. Postanowiłam zmienić krem i trafiłam w dziesiątkę :)


pharmaceris krem nawilzajacy na dzien


Uwielbiam markę Pharmaceris. Śmiało sięgam po kolejne produkty, mało kiedy mnie zawodzą, ale przede wszystkim nie ryzykuję zapchania cery, te kosmetyki są po prostu bezpieczne. :)
Krem przeznaczony jest dla cery przesuszonej, wrażliwej, skłonnej do alergii czy nawet ze skłonnością do AZS. Brzmi jak pomyłka przy cerze tłustej, jednak przy aurze panującej zimą sprawuje się idealnie. 


pharmaceris krem nawilzajacy na dzien


Pierwsze co mnie zaskoczyło, krem wchłania się do matu. Może po parudziesięciu minutach skóra delikatnie świeci się, ale spodziewałam się zupełnego świecenia. Baaaardzo miła niespodzianka!
Przyzwoicie nawilża, cudownie łagodzi wszelkie podrażnienia. 
Jest treściwy, ale jednocześnie lekki i niezapychający. W składzie są emolienty, po użyciu czuć, że zostawia na twarzy delikatny film, który dla mnie jest wskazany przy kremie który chcę używać zimą.
Używam go kiedy moja cera jest podrażniona po mocnych peelingach, po depilacji. Krem-ratunek; obłędnie łagodzi podrażnienia, przynosi ulgę, jakby "chłodzi" płonące poliki... Zimowe cudo!


pharmaceris krem nawilzajacy na dzien

Krem zamknięty, standardowo, w opakowaniu z pompką które uwielbiam. 

pharmaceris krem nawilzajacy na dzien
pharmaceris krem nawilzajacy na dzien


Konsystencja jest jednocześnie treściwa i aksamitna, powiedziałabym, że trochę jak mus :)
Świetnie się rozprowadza i dość szybko wchłania.
Zapach cytrusów tylko dopełnia przyjemność nakładania kosmetyku.
Wielki plus za ochronę SPF 20!
Jednym słowem; polecam poszukującym kremu na zimę z dość "wysokimi" wymaganiami ze względu na rodzaj cery ;)



wtorek, 21 października 2014

Mixa, Lekki krem nawilżający 24h przeciw błyszczeniu


Tak zawiedziona i rozżalona, właściwie to wręcz rozzłoszczona kosmetykiem jeszcze nie byłam, zatem w telegraficznym skrócie!

Producent:
Lekki krem nawilżający 24h - przeciw błyszczeniu zawiera skuteczne składniki, aby przywracać nawilżenie i ograniczać błyszczenie w ciągu dnia dla zdrowego wyglądu skóry. Produkt idealny dla cery wrażliwej, miejscami suchej, miejscami tłustej.
Zawartość składników aktywnych 6% - nawilżającej gliceryny + regulującej miedzi + matującego pudru.
Bez parabenów i barwników.
Skóra odzyskuje nawilżenie na cały dzień, jest zrównoważona i wygląda zdrowo.




Mixa lekki krem nawilżający



Oto Mixa. EKSPERT SKÓRY WRAŻLIWEJ
Pierwszy (od czasu mniejszego zapoznania się ze składami kosmetycznymi) i jednocześnie ostatni raz zrobiłam zakup bez czytania składu(!)
Krem zapowiadał się fajnie bo i lekko, i nawilżająco, i matująco, i, bagatela, dla wrażliwców, do którego wątpliwie przyjemnego grona mam ostatnio okazję się zaliczać...
Formuła opracowana w celu zminimalizowania ryzyka alergii. W tym celu producent umieścił na drugim miejscu w składzie alkohol denaturowany, żeby była jasność
Alkohol denaturowany - etanol skażony innymi substancjami chemicznymi który może alergizować oraz podrażniać skórę. 


Mixa lekki krem nawilżający



Już pierwsza aplikacja kremu była powodem do niepokoju, bo poczułam delikatne pieczenie, gorąc na twarzy. Uznałam jednak, że przymknę oko, zobaczymy co będzie później. Apogeum jednak nastąpiło, gdy postanowiłam według zaleceń producenta zrobić sobie z kremu maseczkę. Nawilży, złagodzi podrażnienia... O ironio...
Nigdy nie czułam takiego ognia na twarzy. Po chwili od nałożenia leciałam do łazienki zmyć to dziadostwo (nie potrafię tego nazwać inaczej), pod którym ukazała się pięknie buraczana twarz. 
Wybaczyłabym. Gdyby tylko był to krem stricte dla cery tłustej, trądzikowej, bo przyzwyczajona jestem, że producenci taki syf tam wciskają. Wybaczyłabym, ale otoczka produktu dla cery wrażliwej to jakaś kpina. Nie jestem wcale aż tak skrajnym wrażliwcem. 
Wiem, że produkt ma dobre opinie na wizazu, ale myślę, że dziewczyny po prostu zadowolone są z matu, który ten krem daje. Jednak według mnie nie jest on nawet wystarczająco długi. 
Krem kosztuje 20zł. Nie jest to mało, bardzo dużo również nie. Jednak ja w tym momencie nie dałabym za niego nawet marnego grosza. Moim zdaniem produkt wcale nie jest godny uwagi. 



poniedziałek, 20 października 2014

Loreal, Longlasting UVA/UVB Protector SPF 50




Temat filtrów przeciwsłonecznych może i po czasie, ale wciąż moim zdaniem godny uwagi. :)
Filtrami na dobre zainteresowałam się stosując kwasy, jednak wyrobiło to całkiem pozytywny nawyk ich stosowania.
Dziś pod lupą filtr Loreala, którego raczej próżno szukać na półkach drogeryjnych, przynajmniej ja go widziałam dotychczas jedynie w internetach.
Zamówiłam go już jakiś czas temu w sklepie internetowym, za niewygórowaną cenę. Ręki uciąć nie dam, ale kosztował w granicach 10-15zł.


Loreal SPF50

 Loreal SPF50




SPF 50 to nie mało, jednak przy kuracjach dermatologicznych wymagających używania ochrony ten produkt wydaje się być dobry.
Ma fajną, lekką formułę. Nie pozostawia lepkości i tłustości typowej dla tak wysokich filtrów jak np. Ziaja.
Brak tłustej warstwy i jego satynowe wykończenie sprawia, że nałożenie go nie przeraża, w szczególności cery tłustej ;) Po paru godzinach zaczyna się świecić. Jest to jednak parę godzin a nie efekt natychmiastowy, mnie to satysfakcjonuje. :)
Sam filtr ma delikatnie żółtawy kolor podobnie jak Ziaja SPF50 i niestety słabą wydajność. Opakowanie to tylko 30ml, czyli tyle samo co standardowy podkład.
I o ile 30ml podkładu to wystarczająco na jakiś czas, ten filtr nie zostanie na naszej toaletce zbyt długo. Jeżeli stosujemy się do wskazówek, na twarz powinniśmy nakładać ok 1,5 - 1,8 ml produktu. Łatwo policzyć, że starczy nam na ok. 20 aplikacji. Szału nie ma... ale z drugiej strony, cena nie stanowi bariery w tym przypadku.
Myślę że co całkiem ciekawa alternatywa dla osób oswajających się z filtrami i dla drogich, osławionych filtrów La Roche Posay czy Biodermy. Nie wszystkie kochamy je stosować, a wydając te paręnaście złotych możemy zobaczyć, czy jesteśmy przekonane do "przeciwsłonecznej" pielęgnacji, którą polecam. :)

piątek, 3 października 2014

Ziaja, Kremowy olejek myjący do twarzy i ciała


Po taaaakiej długiej przerwie wracam z trylionami cudownych kosmetyków. Setkami odkryć życia, dziesiątkami przemyśleń kosmetycznych. :D
Na pierwszy rzut coś co wrażliwce lubią najbardziej, ale jednocześnie bardzo uniwersalny kosmetyk. Delikatna pielęgnacja twarzy jest podstawą przy cerze wrażliwej, ale ja mając cerę tłustą również bardzo się z nim polubiłam.


Mowa o Kremowym olejku myjącym do twarzy i ciała od Ziaji. Nazwa jest tu kluczowa, bo czytając recenzje na wizazu zauważyłam, że niejedna z nas dała się nabić w butelkę. Kremowy olejek okazuje się bowiem nie olejkiem, a bardziej... mleczkiem.






"Olejek" ma standardową pojemność dla produktów do mycia twarzy, czyli 200ml. Dziubek do wylewania zawartości przyjazny w współpracy, nie wylewa za dużo, ani za mało.





Skład:



Myślę, że olej ze słonecznika na 2 miejscu zaraz po wodzie dał producentowi motywację by nazwać go "olejkiem". Dla bezpieczeństwa kremowym. ;)
Nie będę rozwodzić się nad składem, jednak zawarty wysoko w składzie olej cieszy, ucieszył jeszcze bardziej kiedy doczytałam o jego właściwościach - idealny dla cer mieszanych/tłustych, nie jest komedogenny, ma działanie przeciwzapalne.
Znajdziemy tu także olejek rycynowy, ekstrakt z algi i korzenia lukrecji. Inne składniki oficjalnie mogą działać komedogennie, jednak mnie w trakcie używania (a zużyłam już 3 całe buteleczki kosmetyku) nic się nie stało, chociaż jestem podatna na takie działanie produktów.




Emulsja nie pieni się wcale, rozprowadzając ją po twarzy pierwszy raz czułam niedosyt i nie byłam pewna czy rzeczywiście jest w stanie zostawić cerę czystą. Znamy to przyzwyczajenie do wielkiej piany na buzi, i wysuszenia aż skrzypi...
Tu jest inaczej; zero piany, zapachu praktycznie raczej też, minimalnie wyczuwalne są delikatnie mleczne nuty.
Kupiłam go podczas używania kwasu (acnederm), bo potrzebowałam łagodnego środka do mycia, żeby nie wysuszyc się na wiór. Sprawdził się idealnie; byłam ciekawa czy sprawdzi sie również na co dzień, kiedy nie używam kwasów, a po prostu nie mam wielkiej potrzeby oczyszczania cery żelami dla cery stricte tłustej, trądzikowej. Jest cudowny.
Cera jest czysta, ale gładka, mięciutka, nawilżona. Nie zostawia nic tłustego na twarzy, a trochę sie tego na początku bałam.
Czasem kiedy nie miałam w domu żadnego micela, uzywałam go do zmywania makijażu, z czym również dawał radę bez problemu. Nie pozostawia nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, chyba że mamy do czynienia z rzeczywiście wysuszoną, odwodnioną cerą.


Bardzo fajny dla osób szukających delikatnego specyfiku do mycia twarzy; przy tym wszystkim jest tani, wydany i łatwo dostępny - ja dorwałam go w zwykłym supermarkecie.

piątek, 16 maja 2014

Alantandermoline lekki krem - nawilżenie dla cery tłustej


Ciężko jest znaleźć dobry krem nawilżający dla cery tłustej. Mimo wszystko zdarzają się cuda na które trafia się przypadkowo, i są to chwile bardzo przyjemne. :) Co najmniej BARDZO przyjemne kiedy dobre właściwości takiego specyfiku idą z niską ceną. Oto i on :)



alantan dermoline


Zamknięty w tubce 50ml, standardowo, Alantan pod tym względem nie ma zamiaru zaskakiwać; robi to skutecznie swoim wnętrzem! 
Krem zawiera 5% d-panthenolu, który ma właściwości łagodzące podrażnienia, nawilża, goi, regeneruje. 
Alantoina jest składnikiem równie przyjemnym dla nawet najbardziej wrażliwych cer i w żadnym wypadku nie jest komedogenna.


alantan dermoline


Po Alantan sięgnęłam w trakcie kuracji kwasami, jako lekki nawilżacz na dzień, pod makijaż. I rzeczywiście, z nawilżaniem radzi sobie całkiem fajnie - kiedy po pewnym czasie zauważyłam, że na brodzie zaczynają tworzyć się suche skórki, po użyciu kremu nie było o nich mowy. 
Mało tego, krem wchłania się do przyjemnego matu, co jest czymś do czego dążyłam brnąc przez wszystkie dotychczasowe kremy nawilżające. Makijaż nie spływa jak zdarzało się to na "bazie" innych kremów. Dla mnie, posiadaczki cery tłustej to naprawdę ważne, żeby to co kładę pod makijaż nie potęgowało świecenia.


alantan dermoline


Stosując go na noc rano budzę się z matową, mięciutką cerą. Mam wrażenie że rzeczywiście przynosi ukojenie zmęczonej cerze. 
Plusem kremu jest również to, że jest polecany do pielęgnacji całego ciała, nie tylko skóry twarzy. Myślę że po zbyt intensywnym opalaniu czy innych podrażnieniach, np. na nogach po goleniu byłby równie fajnym sprzymierzeńcem. :)
Za tę cudną tubkę zapłaciłam ok. 7zł. Dostępny jest w aptekach i ma 3 braci:


Maść pielęgnacyjna z wit. F do pielęgnacji skóry niedojrzałej lub szczególnie podatnej na odparzenia;

Krem ochronny z witaminą A do pielęgnacji skóry suchej, wrażliwej i podrażnionej;


Krem ochronny półtłusty z witaminami A + E do codziennej pielęgnacji skóry wyjątkowo szorstkiej, lub wystawionej na działanie wiatru i chłod.


czwartek, 6 marca 2014

Styczniowo-lutowe denko


Nie zużywam szalenie wielkiej ilości kosmetyków, uważam, że wręcz przeciwnie - idzie mi to z reguły bardzo opornie ;) Co innego przy zbieraniu mazideł... ;) Chociaż już udało mi się wywalczyć silną, charakterną wolę która mówi, że wcale nie potrzebuję następnego kremu.
Dlatego też denko jest dwumiesięczne i wcale nie bogate - nowy rok rozpoczęty ze stoickim spokojem i ograniczaniem manii zbieractwa kosmetycznego! :)
Ze względu na moje umiłowanie do minimalizmu - mini recenzje, bez szczególnego rozpływania się nad poszczególnymi produktami :)


Szampon Babydream z rumiankiem i pantenolem

Szampon Babydream z rumiankiem i pantenolem
Lubię, często używam i wracam po wszelkich szalonych pomysłach na odejście do czegokolwiek innego. Niestety od ok. 3 miesięcy wojuję z denerwującym łupieżem, podrażnioną skórą głowy, niekiedy nawet rankami. Ten szampon myje na tyle delikatnie, że możemy sięgać po niego bez obaw. Włosy po użyciu są lekko splątane, dlatego użycie odżywki to czynność raczej konieczna, jeżeli chcemy rozczesać włosy bezboleśnie. Faktem jest, że przy tym nie jest tak mocno oczyszczający, by móc używać go cały czas, przynajmniej w moim przypadku. Dlatego używam go naprzemiennie z szamponem Pharmaceris (KLIK), który z kolei oczyszcza bardzo dogłębnie i jednocześnie łagodzi moje stany zapalne. Razem współdziałają idealnie. :)




Garnier, odżywka z olejkiem awokado i masłem karite

Garnier, odżywka z olejkiem awokado i masłem karite
Moje małe-wielkie odkrycie, aż straszne, że tak późne. Włosy (właściwie ich wierzchnia część, ponieważ reszta naturalnych już prawie, prawie odrosła:) mam strasznie(!) zniszczone, wiecznie napuszone, nie do ujarzmienia, wysokoporowate, po domowym rozjaśnianiu. Ta odżywka jako jedna z niewielu ostatnich była w stanie tak wygładzić moje włosy, że nie mogłam przestać ich dotykać. Mięsiste, nawilżone, mięciutkie, prawie wręcz sypkie. Nie wierzyłam że jakikolwiek produkt jest w stanie jeszcze chociaż wizualnie poprawić kondycję moich włosów. Nie chcę myśleć co musi robić na zdrowiutkich włosach. :)




Isana, zmywacz bezacetonowy

Isana, zmywacz bezacetonowy
Mój najulubieńszy; duży, wydajny, tani, skuteczny, bezacetonowy. Czego chcieć więcej. 




Isana, olejek pod prysznic

Isana, olejek pod prysznic
Na samą myśl robi mi się niedobrze... Działanie może ma przyjemnie - może, ponieważ jego obrzydliwy(!), rybi zapach przysłaniał wszystko. To było moje drugie podejście do tego olejku - drugie i ostatnie. Szkoda, bo cena kusi... Jednak wiem, że niektóre dziewczyny wcale nie są odstraszone zapachem - zazdroszczę. :)




Lovely, płyn micelarny

Lovely, płyn micelarny
Często zdarza mi się sytuacja, w szczególności z płynami micelarnymi, że pewnego dnia wchodzę do łazienki i... nie mam czym zmyć makijażu. Kończę produkt, myślę o tym, że muszę kupić następcę ale często wypada mi to z głowy. W takich sytuacjach wędruję do najbliższego sklepu po "cokolwiek" - tak trafiłam na tego cudaka. Dostępne są w netto i właściwie mam do niego neutralne podejście. Szału nie zrobił, ale krzywdy też nie. W miarę dobrze zmywa, chociaż z oczami pojawiał się mały problem i czasem nawet poszczypał. Za taką cenę, w sytuacjach awaryjnych... Why not ;)




CleanHands, Antybakteryjny żel do rąk

CleanHands, Antybakteryjny żel do rąk
Wiem, że żele tego typu pachnieć pięknie kwiatkami nie będą. Jednak takiego smrodku znów, jak w przypadku olejku nie jestem w stanie znieść. Odświeża dłonie skutecznie, ale moim zdaniem przeznaczony jest dla osób o mniej czułym zmyśle węchu. ;)




Kolastyna, płyn micelarny

Kolastyna, płyn micelarny
Kupiony na wyprzedaży, z chęci spróbowania czegoś innego niż micel z "biedry". ;) Niestety jak kolega wyżej, nie do końca radził sobie z demakijażem oczu. Bardziej stosowałam go jako tonik czy do odświeżenia twarzy rankiem.




Lovely, maskara Pump Up

Lovely, maskara Pump Up
Tusz chwalony zewsząd, na początku stosowania też zrobił na mnie wrażenie, ponieważ z tuszami z tej półki cenowej mam raczej marne wspomnienia. Nie jest zły, jednak nie zrobił tego "wow". Nie wydłużał tak jak lubię; jestem jednak wierna efektowi 2000 Calorie Max Factora, który mnie osobiście powala. :)





Playboy, Play It Rock

Playboy, Play It Rock
Zapachy nie kończą mi się szybko; z reguły mam 2-3 buteleczki i mgiełkę, którą lubię stosować w ciągu dnia. Nie jest dziwne zatem, że ten zapach, który dostałam na rodziny w maju, wykończyłam dopiero teraz. :) Zapach polubiłam, jednak nie na tyle by do niego wracać; jest jednocześnie słodki i przełamany czymś... niegrzecznym? ;) 




Miss Sporty, Nail Expert Manicure

Miss Sporty, Nail Expert Manicure
Uwielbiam mleczne kolory na paznokciach takie jak ten; to moja 2 buteleczka i będę chciała więcej. Jest trwały, stanowi też fajną bazę pod inne lakiery. Ulubiony szaraczek. ;)


środa, 29 stycznia 2014

Pharmaceris Intensywnie Kryjący + Max Factor Facefinity - All Day Flawless


Od jakiegoś czasu, kiedy bardziej świadomie zaczęłam dbać o cerę, postanowiłam większą uwagę poświęcać też na przyglądanie się składom kosmetyków kolorowych, a szczególnie podkładów.
"Podstawa makijażu" siedzi cały dzień na twarzy i niejednokrotnie pogarsza wygląd naszej cery, zapycha, a przecież za zadanie ma nas upiększać. ;)
W tym celu rozpoczęłam poszukiwania podkładów aptecznych i tak trafiłam na podkłady Pharmaceris.
Pierwszym jaki kupiłam była wersja matująca z laktoflawiną. Nie byłam zadowolona, bo nic a nic nie matowił; niektóre podkłady które nie mają napisu "matujący" robią to lepiej. Do tego krycie mnie nie powaliło, a w tamtym czasie moja cera potrzebowała dobrego krycia. Jednak miałam pewność, że te podkłady mnie nie zapchają, że mają lekką konsystencję, że nie są napakowane silikonami po brzegi.
Dlatego też sięgnęłam po wersję kryjącą.

pharmaceris intensywnie kryjący


opakowanie:
Jeden z powodów mojej miłości do Pharmaceris to opakowania ich kosmetyków. Pompka air-less, minimalistyczne, lekkie opakowanie, cudo. :)

pharmaceris intensywnie kryjący


kolory:
Podkłady Pharmaceris mają stosunkowo małą gamę kolorystyczną, bo ograniczoną aż do 3 kolorów. Ja wybrałam najjaśniejszy odcień - Ivory, i o ile przy wersji matującej było ok, to wersja kryjąca była już odrobinę za jasna, chociaż jestem dość bladą osobą. Tak czy inaczej, nie miałam ochoty robić z siebie trupa i mieszam go z Max Factorem o którym później. 

pharmaceris intensywnie kryjący

krycie:
Tutaj mam mieszane uczucia, ponieważ krycie jest większe niż w przypadku wersji matującej, ale żeby zaraz nazywać ten podkład "intensywnie kryjącym"... 
Może to ja mam zbyt problematyczną cerę i oczekuję niemożliwego, jednak kupując ten podkład miałam nadzieję na zakrycie większych niedoskonałości. Niekoniecznie sobie z tym radzi. Nakładanie palcami odpadło już przy pierwszym zastosowaniu. Dziwnie rozmazywał się, jego właściwości kryjące malały; przy pomocy pędzla podkład wygląda lepiej i lepiej też stapia się z cerą. 
Tak czy inaczej w moim odczuciu raczej nie spełnia swojej podstawowej funkcji, niestety.
Konsystencja jest raczej cięższa i kremowa. Rozprowadza się całkiem fajnie, jednak na lato dla mnie byłby za ciężki. Cera się po nim strasznie świeci, chociaż spodziewałam się tego po wersji kryjącej.

Fluid zawiera filtr SPF 20, a taka dodatkowa ochrona zachęciła mnie do zakupu.

trwałość:
Kolega po paru dłuższych godzinach lubi plackami migrować ze skóry, szczególnie w okolicach nosa. 
Nie zapycha, nie szkodzi cerze.

Cena: 
ok. 40zł/30ml. 


max factor facefinity


Ten podkład dorwałam na promocji -40% w Rossmanie. Wyczytałam w internecie że miał mieć bardzo dobre krycie i matowe wykończenie, czego mi brakowało. Wahałam się nad zakupem - nie byłam pewna koloru. Cała gama jest trochę zawirowana i numerki niekoniecznie idą w parze z kolorem, ale koniec końców wzięłam kolor nude 47. 


max factor facefinity

opakowanie:
W tym przypadku również pompka, opakowanie jest ciężkie, szklane, co mi się podoba, chociaż niekoniecznie jest to dobry kandydat do transportu. :) 

max factor facefinity


 kolory:
Tak jak wspomniałam, gama jest trochę zwariowana. Wypróbowałam wszystkich z jaśniejszych i miałam wrażenie że wzięłam najjaśniejszy odcień; mimo wszystko okazał się nieco za ciemny.
Nie martwiłam się zbyt długo, bo pamiętałam o moim trupim Pharmacerisku :), i teraz działają razem. Pharmaceris zyskał lepsze krycie i barwę, całość bardziej matowego wykończenia. Voila. ;)

krycie:
Podkład krycie ma dobre. Nie bardzo dobre, bo nie ukrywam, że nieco się zawiodłam po wielu recenzjach dziewczyn które zachwalały jego zdolności maskowania. Radzi sobie lepiej niż Pharmaceris.
Twarz po nałożeniu jest gładka, aksamitna, sztucznie aż do przesady, co mnie nieco denerwowało, bo wiem że to zasługa silikonów. Ale wiem również, ze niektórym dziewczynom ten efekt może odpowiadać. :)
Pięknie matuje i to na długo, u mnie to wynik-fenomen. Ale mam też wrażenie że delikatnie wysusza; dziewczyny z cerą suchą, mieszaną w kierunku suchej niekoniecznie powinny po niego sięgać, jego formuła jest dość obciążająca.

trwałość:
Bardzo trwały, ma się wrażenie że ściśle "przywiera" do cery. Mat urzymuje się parę dobrych godzin, podkład nawet wieczorem nie spływa plackami jak Pharmaceris.
Kupiłam go z zamiarem noszenia go na większe wyjścia i też uważam, że najlepiej się na takie okazje nadaje. Na imprezie nas nie zawiedzie, ale nie używałabym go jako dziennego podkładu; dla mnie jest zbyt cieżki i wysuszający.

cena: 
w Rossmanach za 30ml płacimy ok. 60zł w cenie regularnej. Warto jest rozejrzeć się za nim na allegro, bo można go dorwać nawet o połowę taniej. ;)




Miałyście do czynienia z tym podkładami? Może macie inne wrażenia? :)

niedziela, 19 stycznia 2014

Smaczna egzotyka - Bielenda, Ameryka SPA, Mleczko nawilżające


I zima przybyła już na dobre. ;)
Wcale mnie to nie cieszy, jedyne co pozostaje to zakładanie grubych, ciepłych skarpeciochów, picie hektolitrów herbaty z cytryną, co jest podobno strasznie szkodliwe i pocieszanie się, że na dworze zrobiło się nieco jaśniej od śniegu.
Pomocnikami ciemną zimną porą mogą być też kosmetyki przynoszące ze sobą zapachy czy smaki lata i to jest jeden z moich najlepszych sposobów na poprawienie sobie nastroju zimą. Może jednak aromaterapia ma sens... ;)

Bielenda ameryka spa mleczko


Mleczko w koszyku rossmanowskim wylądowało z paru estetycznych względów, ale przede wszystkim dzięki pompce, polowałam na kosmetyk do ciała z takim dozownikiem.
Opakowanie jest świetne, praktyczne, widać ile produktu ubywa.


Bielenda ameryka spa mleczko


Co to było za odkrycie kiedy w domu powąchałam mleczko...
Zapach jest po prostu przecudowny. Jest na tyle przecudowny, że ja - niekoniecznie miłośnika wcierania balsamów po kąpieli, bo zimno, najchętniej szybko chowam się w ciepły szlafroczek i uciekam z łazienki... sięgam po niego konsekwentnie i tak chętnie!
Ciężko go opisać, jednak jest energizujący, świeży i dość długo utrzymuje na skórze, za co go bardzo lubię.

Bielenda ameryka spa mleczko


Cała seria Ameryka SPA wzbogacona została o jagodę acai i avocado, a za zadanie ma nawilżać skórę, ujędrniać i wspomagać walkę ze starzeniem.
Z nawilżaniem radzi sobie świetnie, ale przy skórze normalnej. Z bardziej przesuszoną zapewne nie dałby sobie rady, bo jego formuła jest raczej lekka. To z 2 strony jest też plusem, ponieważ szybko się wchłania. Stosuję go od ok. 1,5 miesiąca i przy praktycznie codziennym stosowaniu skóra stała się wyraźnie bardziej gładka, przyjemna.
Mleczko ubywa dość szybko, ale wydaje mi się że to ze względu na lekką formułę; możemy go nakładać dużo, a i tak ładnie się wchłonie, więc nie uważam żeby nie wziąć go zbyt wiele. ;)

Bielenda ameryka spa mleczko

To mleczko zrewolucjonizowało moje podejście do wszelkich mazideł do ciała i jestem bardzo zadowolona że na nie trafiłam. :)
Bielenda ma w ofercie również inne serie SPA:
POLINEZJA, która kusi mnie najbardziej i pewnie po wykończeniu Ameryki po nią powędruję ;) - zawiera orchideę i algi laminaria o działaniu wyszczuplającym i przyspieszających spalanie materii;
AZJA, z imbirem i kardamonem; ujędrniająca;
AFRYKA - o działaniu odmładzającym z figą, daktylem i kokosem.


Spotkałyście się już z mleczkami bielendy? Jakie jest Wasze zdanie? :)


niedziela, 12 stycznia 2014

Acne-Derm - krem z kwasem azelainowym 20%


Z trądzikiem na poważnie walczę już od ok. 1,5 roku. Przyszedł do mnie dość późno, długo jako nastolatka mogłam cieszyć się buzią bez większych problemów z jakimi borykali się moi rówieśnicy; obawiam się jednak że jeżeli raczył przyjść taki spóźniony, nie pozbędę się go z łatwością...
Moim problemem są szalenie rozszerzone pory na nosie i w jego okolicach, częste wypryski i przede wszystkim najbardziej drażniące mnie blizny po przeszłych niespodziankach.

Przygodę z kwasami rozpoczęłam niecały rok temu, odwiedzając dermatologa, który wtedy polecił mi Hascoderm w formie lipożelu (KLIK).
Używałam go 2 miesiące, jednak zaczęło robić się ciepło, a ja zaczęłam bać się stosowania wrażliwego na słońce kwasu. Efekty były zauważalne, jednak nie powalające - 2 miesiące to wciąż zbyt mało dla fajnych efektów współpracy z kwasami.
Latem zapomniałam, na zimę wraz z pogorszeniem się stanu cery z tęsknotą powędrowałam do apteki, tym razem sięgając po inny środek - Acne-Derm.
Stężęnie kwasu w Hascodermie to 10%, Acne-Derm - 20% i to głównie skusiło mnie do poznania drugiego specyfiku.

Acne Derm krem z kwasem azelainowym


Kwas azelainowy zawarty w kremie znany jest z właściwości antybakteryjnych i przeciwzapalnych; przeciwdziała rozkładowi łoju i lipidów na środki nasilające wszelkie zmiany trądzikowe.
Działa przeciwzaskórnikowo i złuszczająco a także wybielająco, dzięki czemu możemy pozbyć się blizn.



Acne Derm krem z kwasem azelainowym


Krem zamknięty jest w metalowej tubce o pojemności 20g; estetyka nie powala, ale nie wymagajmy za dużo, grunt to działanie ;)


Acne Derm krem z kwasem azelainowymAcne Derm krem z kwasem azelainowym



Konsystencja jest kremowa, jednak na twarzy rozprowadza się dość tępo, przez co nie należy to do przyjemności. Producent poleca intensywne wmasowywanie kremu w twarz czy też "wcieranie" i udaje się to przez pierwsze chwile, później produkt "zastyga" na twarzy zostawiając piękny mat, który rzadko mogę zauważyć na swoim licu ;) Niestety piękny mat jest równoznaczny z uczuciem ściągnięcia, które z zaciśniętymi zębami póki co jakoś dzielnie znoszę, a szczerze go nienawidzę.

Acne Derm krem z kwasem azelainowym


Kurację rozpoczęłam pół miesiąca temu, planuję stosować go łącznie przez 3 miesiące i dopiero wtedy obiektywnie ocenić jego działanie, jednak póki co mogę powiedzieć - (na razie) krzywdy żadnej nie doznałam. 
Po drugiej i trzeciej aplikacji dał się we znaki delikatnie podszczypując, jednak poza tym na ten czas działa utajniony ;)
Kosztuje ok. 20zł.


Przy stosowaniu kwasów:
1. Podstawą o której koniecznie trzeba pamiętać przy stosowaniu kwasów są wysokie filtry które należy stosować bez względu na pogodę czy porę roku. Kwasy mają działanie fotouczulające, więc jeżeli zależy nam na pozbyciu się a nie nabyciu nowych przebarwień jest to punkt, którego po prostu nie możemy ominąć w codziennej pielęgnacji. 
2. Kwasy warto stosować na noc, a w ciągu dnia jak najbardziej nawilżać cerę; najlepiej znaleźć filtr który jednocześnie nawilży i ochroni naszą twarz.
3. Silnie oczyszczające i matujące preparaty (przeznaczone stricte dla cer trądzikowych) powinniśmy odłożyć na bok zastępując bardziej łagodnymi środkami myjącymi (żele/kremy/emulsje do mycia dla cer wrażliwych, np. Cetaphil); kwasy wystarczająco mocno działają i sprawiają, że nasza cera staje się wrażliwa, cienka.



Miałyście do czynienia z kwasami? Jakie są Wasze wrażenia? 


wtorek, 7 stycznia 2014

Noworoczna chciejlista


Razem z nowym rokiem przychodzę z moimi "małymi" noworocznymi, świeżymi pragnieniami pielęgnacyjnymi...
Zauroczona we wszelkiego rodzaju olejach i olejkach, zdecydowanie zajmują pierwsze miejsce w noworocznej chciejliście. :)


Nuxe Huile Prodigieuse suchy olejek


Kto nie miał jeszcze okazji słyszeć o suchym olejku Nuxe Huile Prodigieuse niech szybko nadrabia zaległości, bo chodzą słuchy, że jest to kosmetyk wręcz idealny. 
Wygładza włosy, odżywia, zmiękcza skórę, a przy tym aż 98% produktu to składniki naturalne.
Cudo! 



Sylveco lekki krem nagietkowy


Doceniam naturalne składy, dlatego za produktami Sylveco rozglądam się już dłuższy czas, (szczególnie za lekkim kremem nagietkowym). Ciężko jest dostać je stacjonarnie w pobliżu, jednak zawsze zostaje jeszcze ich własny sklep internetowy. 
Krem ma właściwości antybakteryjne, przeznaczony jest dla cery zanieczyszczonej, podrażnionej, z objawami trądziku; do tego podobno nieźle matuje. Chociaż zdarzają się skrajnie negatywne opinie, chętnie wypróbowałabym go na sobie.



Paese Olej Tamanu

Kolejny przykład mojej świeżo nabytej słabości do olejków; Paese, Olej Tamanu
Olej ten znany jest ze swoich właściwości odżywiających i nawilżających, przeciwzapalnych, przeciwgrzybiczych. Regeneruję skórę i przy tym wspomaga redukowanie blizn, z czym aktualnie walczę. 
Jak się nie skusić? :)


Przepisy Babci Agafii, Maska do włosów drożdżowa

Babcia Agafia i jej sławetne dzieła, a właściwie ich zbawienne urodowo działania rozprzestrzeniają się z prędkością światła, a ja nie miałam jeszcze okazji się z nimi poznać. W drożdżowej masce do włosów same dobroczynne oleje, sok brzozowy no i oczywiście drożdże. To musi działać!


Hean 405 hot chocolate cień

Muszę przyznać że Hean było mi do tej pory obce, jednak kiedy zaczęłam marzyć o paletce Sleeka Au Naturel, moje oko wyczuliło się na takie perełki. Paletka 405 - Hot Chocolate zawiera 4 piękne cienie, idealne do "dzienniaka". Cena jest bardzo dostępna, a cienie podobno bardzo dobrej jakości. 




Masło Shea

Odkąd naczytałam się o cudownych właściwościach masła shea poluję na nie, chociaż pewnie czyniłabym to z większym przekonaniem gdyby przyszła "prawdziwa" zima. ;)
Chroni skórę przed wiatrem, zimnem, ciężkimi warunkami atmosferycznymi. Wykazuje działanie przeciwzapalne, wygładzające, a przede wszystkim, nie jest komedogenne. 



Spotkałyście się już wcześniej z tymi produktami?
Jakie są Wasze kosmetyczne pragnienia noworoczne? :)



niedziela, 5 stycznia 2014

Ziaja Med, Kuracja Antybakteryjna, Żel myjący


Demakijaż jest podstawą pielęgnacji cery; bez niego skóra nie może zregenerować się, odpocząć od niejednokrotnie ciężkich substancji.
Należę do grona osób które nie są w stanie zasnąć mając makijaż na twarzy i chociażby wszystko w okół nie wspierało mnie w zmyciu go i tak się go pozbędę, inaczej nie zmrużę oka.
Nieporozumieniem jest nie zmywanie makijażu, to kobiecy "strzał w kolano".
Nie rozumiem również dziewczyn, które makijaż zmywają za pomocą mleczka/częściej płynów micelarnych, ewentualnie przetrą tonikiem... i na tym koniec. (To moja subiektywna opinia! ;)
Muszę, po prostu muszę mieć kontakt z wodą przy demakijażu. Bez tego mam wrażenie że na twarzy wciąż coś zostało, coś się lepi...
Żele, pianki, cokolwiek, jednak to uzupełnienie jest dla mnie niezbędne.

Jednym z tych ulubieńszych, z którym rzadko kiedy się rozstaję (a jeżeli już to zaraz wracam) jest żel Ziai przeznaczony dla cery trądzikowej, z łojotokiem.


Ziaja Med kuracja antybakteryjna żel myjącyZiaja Med kuracja antybakteryjna żel myjący 



Opakowanie jak zawsze z przypadku Ziai minimalistyczne, co mi bardzo odpowiada. Pompka jest wygodną i higieniczną formą dozowania produktu, chociaż czasem - jeżeli dokładnie nie zbierzemy żelu z końcówki - lubi się tam osadzać i zasychać.
Nie ma zapachu, koloru też nie. Ot, taki tajniak.

Żel nie pieni się mocno, właściwie można powiedzieć że nie pieni się w ogóle. Uważam to za plus świadczący o braku w składzie chemicznych substancji.
Nie piecze po dostaniu się do oczu, co bardzo często mi się zdarza, a nie lubię mieć podrażnionych oczu przez działanie żelu do mycia twarzy.

W składzie poza łagodnymi substancjami myjącymi znajdziemy również:
panthenol (przeciwzapalny, przyspiesza procesy regeneracyjne),
ekstrakt z korzenia lukrecji (łagodzący, przeciwzapany) ,
zinc ferment (odżywiający)
allantionę (regeneruje, łagodzi zaczerwienienia).


Ziaja Med kuracja antybakteryjna żel myjący



Po umyciu twarzy nie czuję ściągnięcia, chociaż specjalnego nawilżenia również nie. Nawilżenie jednak mają przynieść mi kremy, a żel cery nie wysusza, za co bardzo go polubiłam. Jeden z niewielu przeznaczonych do cery tłustej który nie tworzy małej Sahary na twarzy.
Obniżenia aktywności gruczołów łojowych nie zauważyłam pomimo długiego stosowania, jednak w tę obietnicę wcale a wcale nie wierzyłam i nie wierzę, żel ma za zadanie oczyszczać, gdzie mu tam zagłębiać się do gruczołów. ;)

Żel jest jednym z moich ulubionych. Jestem skłonna powiedzieć, że najlepszym z jakimi do tej pory było dane mi się spotkać. Zawsze do niego wracam i polecam osobom ze skłonnościami do wyprysków, przetłuszczania się a jednocześnie wysuszonym agresywnymi środkami myjącymi.


Cena - ok. 10zł, 200ml.
Dostępne jedynie w aptekach.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...