Nie zużywam szalenie wielkiej ilości kosmetyków, uważam, że wręcz przeciwnie - idzie mi to z reguły bardzo opornie ;) Co innego przy zbieraniu mazideł... ;) Chociaż już udało mi się wywalczyć silną, charakterną wolę która mówi, że wcale nie potrzebuję następnego kremu.
Dlatego też denko jest dwumiesięczne i wcale nie bogate - nowy rok rozpoczęty ze stoickim spokojem i ograniczaniem manii zbieractwa kosmetycznego! :)
Ze względu na moje umiłowanie do minimalizmu - mini recenzje, bez szczególnego rozpływania się nad poszczególnymi produktami :)
Szampon Babydream z rumiankiem i pantenolem
Lubię, często używam i wracam po wszelkich szalonych pomysłach na odejście do czegokolwiek innego. Niestety od ok. 3 miesięcy wojuję z denerwującym łupieżem, podrażnioną skórą głowy, niekiedy nawet rankami. Ten szampon myje na tyle delikatnie, że możemy sięgać po niego bez obaw. Włosy po użyciu są lekko splątane, dlatego użycie odżywki to czynność raczej konieczna, jeżeli chcemy rozczesać włosy bezboleśnie. Faktem jest, że przy tym nie jest tak mocno oczyszczający, by móc używać go cały czas, przynajmniej w moim przypadku. Dlatego używam go naprzemiennie z szamponem Pharmaceris (KLIK), który z kolei oczyszcza bardzo dogłębnie i jednocześnie łagodzi moje stany zapalne. Razem współdziałają idealnie. :)
Garnier, odżywka z olejkiem awokado i masłem karite
Moje małe-wielkie odkrycie, aż straszne, że tak późne. Włosy (właściwie ich wierzchnia część, ponieważ reszta naturalnych już prawie, prawie odrosła:) mam strasznie(!) zniszczone, wiecznie napuszone, nie do ujarzmienia, wysokoporowate, po domowym rozjaśnianiu. Ta odżywka jako jedna z niewielu ostatnich była w stanie tak wygładzić moje włosy, że nie mogłam przestać ich dotykać. Mięsiste, nawilżone, mięciutkie, prawie wręcz sypkie. Nie wierzyłam że jakikolwiek produkt jest w stanie jeszcze chociaż wizualnie poprawić kondycję moich włosów. Nie chcę myśleć co musi robić na zdrowiutkich włosach. :)
Isana, zmywacz bezacetonowy
Mój najulubieńszy; duży, wydajny, tani, skuteczny, bezacetonowy. Czego chcieć więcej.
Isana, olejek pod prysznic
Na samą myśl robi mi się niedobrze... Działanie może ma przyjemnie - może, ponieważ jego obrzydliwy(!), rybi zapach przysłaniał wszystko. To było moje drugie podejście do tego olejku - drugie i ostatnie. Szkoda, bo cena kusi... Jednak wiem, że niektóre dziewczyny wcale nie są odstraszone zapachem - zazdroszczę. :)
Lovely, płyn micelarny
Często zdarza mi się sytuacja, w szczególności z płynami micelarnymi, że pewnego dnia wchodzę do łazienki i... nie mam czym zmyć makijażu. Kończę produkt, myślę o tym, że muszę kupić następcę ale często wypada mi to z głowy. W takich sytuacjach wędruję do najbliższego sklepu po "cokolwiek" - tak trafiłam na tego cudaka. Dostępne są w netto i właściwie mam do niego neutralne podejście. Szału nie zrobił, ale krzywdy też nie. W miarę dobrze zmywa, chociaż z oczami pojawiał się mały problem i czasem nawet poszczypał. Za taką cenę, w sytuacjach awaryjnych... Why not ;)
CleanHands, Antybakteryjny żel do rąk
Wiem, że żele tego typu pachnieć pięknie kwiatkami nie będą. Jednak takiego smrodku znów, jak w przypadku olejku nie jestem w stanie znieść. Odświeża dłonie skutecznie, ale moim zdaniem przeznaczony jest dla osób o mniej czułym zmyśle węchu. ;)
Kolastyna, płyn micelarny
Kupiony na wyprzedaży, z chęci spróbowania czegoś innego niż micel z "biedry". ;) Niestety jak kolega wyżej, nie do końca radził sobie z demakijażem oczu. Bardziej stosowałam go jako tonik czy do odświeżenia twarzy rankiem.
Lovely, maskara Pump Up
Tusz chwalony zewsząd, na początku stosowania też zrobił na mnie wrażenie, ponieważ z tuszami z tej półki cenowej mam raczej marne wspomnienia. Nie jest zły, jednak nie zrobił tego "wow". Nie wydłużał tak jak lubię; jestem jednak wierna efektowi 2000 Calorie Max Factora, który mnie osobiście powala. :)
Playboy, Play It Rock
Zapachy nie kończą mi się szybko; z reguły mam 2-3 buteleczki i mgiełkę, którą lubię stosować w ciągu dnia. Nie jest dziwne zatem, że ten zapach, który dostałam na rodziny w maju, wykończyłam dopiero teraz. :) Zapach polubiłam, jednak nie na tyle by do niego wracać; jest jednocześnie słodki i przełamany czymś... niegrzecznym? ;)
Miss Sporty, Nail Expert Manicure
Uwielbiam mleczne kolory na paznokciach takie jak ten; to moja 2 buteleczka i będę chciała więcej. Jest trwały, stanowi też fajną bazę pod inne lakiery. Ulubiony szaraczek. ;)
U mnie ta odzywka z Garniera się nie sprawdziła :(
OdpowiedzUsuńtak, niektóre dziewczyny piszą że wręcz oblepia włosy, są matowe... powodzenia w szukaniu tego "ideału" :)
UsuńU mnie lovena się sprawdza:) Daje radę nawet wodoopornym specyfikom:)
OdpowiedzUsuńSmród olejku Isana można zamaskować przez dodanie mocno pachnącego olejku eterycznego :) Też nie byłam w stanie używać tego produktu bez zniwelowania jego zapachu, ale odpowiedni olejek załatwił sprawę.
OdpowiedzUsuńZa to alkoholowy zapach żeli antybakteryjnych w ogóle mi nie przeszkadza. Mimo to nie lubię tego produktu, który pokazujesz przez kiepskie opakowanie, które pękło mi w torebce.
o proszę, nie wpadłam na taki pomysł z zapachem tego olejku, a to może uratować sytuację. wypróbuję na pewno :)
Usuńtez uwielbiam ten zmywacz :)) / u mnie konkurs, zapraszam!
OdpowiedzUsuńciekawy blog, obserwuje bo na pewno będę wpadać tu częściej http://mergato.blogspot.com i licze na to samo ;p
OdpowiedzUsuń