wtorek, 21 października 2014

Mixa, Lekki krem nawilżający 24h przeciw błyszczeniu


Tak zawiedziona i rozżalona, właściwie to wręcz rozzłoszczona kosmetykiem jeszcze nie byłam, zatem w telegraficznym skrócie!

Producent:
Lekki krem nawilżający 24h - przeciw błyszczeniu zawiera skuteczne składniki, aby przywracać nawilżenie i ograniczać błyszczenie w ciągu dnia dla zdrowego wyglądu skóry. Produkt idealny dla cery wrażliwej, miejscami suchej, miejscami tłustej.
Zawartość składników aktywnych 6% - nawilżającej gliceryny + regulującej miedzi + matującego pudru.
Bez parabenów i barwników.
Skóra odzyskuje nawilżenie na cały dzień, jest zrównoważona i wygląda zdrowo.




Mixa lekki krem nawilżający



Oto Mixa. EKSPERT SKÓRY WRAŻLIWEJ
Pierwszy (od czasu mniejszego zapoznania się ze składami kosmetycznymi) i jednocześnie ostatni raz zrobiłam zakup bez czytania składu(!)
Krem zapowiadał się fajnie bo i lekko, i nawilżająco, i matująco, i, bagatela, dla wrażliwców, do którego wątpliwie przyjemnego grona mam ostatnio okazję się zaliczać...
Formuła opracowana w celu zminimalizowania ryzyka alergii. W tym celu producent umieścił na drugim miejscu w składzie alkohol denaturowany, żeby była jasność
Alkohol denaturowany - etanol skażony innymi substancjami chemicznymi który może alergizować oraz podrażniać skórę. 


Mixa lekki krem nawilżający



Już pierwsza aplikacja kremu była powodem do niepokoju, bo poczułam delikatne pieczenie, gorąc na twarzy. Uznałam jednak, że przymknę oko, zobaczymy co będzie później. Apogeum jednak nastąpiło, gdy postanowiłam według zaleceń producenta zrobić sobie z kremu maseczkę. Nawilży, złagodzi podrażnienia... O ironio...
Nigdy nie czułam takiego ognia na twarzy. Po chwili od nałożenia leciałam do łazienki zmyć to dziadostwo (nie potrafię tego nazwać inaczej), pod którym ukazała się pięknie buraczana twarz. 
Wybaczyłabym. Gdyby tylko był to krem stricte dla cery tłustej, trądzikowej, bo przyzwyczajona jestem, że producenci taki syf tam wciskają. Wybaczyłabym, ale otoczka produktu dla cery wrażliwej to jakaś kpina. Nie jestem wcale aż tak skrajnym wrażliwcem. 
Wiem, że produkt ma dobre opinie na wizazu, ale myślę, że dziewczyny po prostu zadowolone są z matu, który ten krem daje. Jednak według mnie nie jest on nawet wystarczająco długi. 
Krem kosztuje 20zł. Nie jest to mało, bardzo dużo również nie. Jednak ja w tym momencie nie dałabym za niego nawet marnego grosza. Moim zdaniem produkt wcale nie jest godny uwagi. 



poniedziałek, 20 października 2014

Loreal, Longlasting UVA/UVB Protector SPF 50




Temat filtrów przeciwsłonecznych może i po czasie, ale wciąż moim zdaniem godny uwagi. :)
Filtrami na dobre zainteresowałam się stosując kwasy, jednak wyrobiło to całkiem pozytywny nawyk ich stosowania.
Dziś pod lupą filtr Loreala, którego raczej próżno szukać na półkach drogeryjnych, przynajmniej ja go widziałam dotychczas jedynie w internetach.
Zamówiłam go już jakiś czas temu w sklepie internetowym, za niewygórowaną cenę. Ręki uciąć nie dam, ale kosztował w granicach 10-15zł.


Loreal SPF50

 Loreal SPF50




SPF 50 to nie mało, jednak przy kuracjach dermatologicznych wymagających używania ochrony ten produkt wydaje się być dobry.
Ma fajną, lekką formułę. Nie pozostawia lepkości i tłustości typowej dla tak wysokich filtrów jak np. Ziaja.
Brak tłustej warstwy i jego satynowe wykończenie sprawia, że nałożenie go nie przeraża, w szczególności cery tłustej ;) Po paru godzinach zaczyna się świecić. Jest to jednak parę godzin a nie efekt natychmiastowy, mnie to satysfakcjonuje. :)
Sam filtr ma delikatnie żółtawy kolor podobnie jak Ziaja SPF50 i niestety słabą wydajność. Opakowanie to tylko 30ml, czyli tyle samo co standardowy podkład.
I o ile 30ml podkładu to wystarczająco na jakiś czas, ten filtr nie zostanie na naszej toaletce zbyt długo. Jeżeli stosujemy się do wskazówek, na twarz powinniśmy nakładać ok 1,5 - 1,8 ml produktu. Łatwo policzyć, że starczy nam na ok. 20 aplikacji. Szału nie ma... ale z drugiej strony, cena nie stanowi bariery w tym przypadku.
Myślę że co całkiem ciekawa alternatywa dla osób oswajających się z filtrami i dla drogich, osławionych filtrów La Roche Posay czy Biodermy. Nie wszystkie kochamy je stosować, a wydając te paręnaście złotych możemy zobaczyć, czy jesteśmy przekonane do "przeciwsłonecznej" pielęgnacji, którą polecam. :)

piątek, 3 października 2014

Ziaja, Kremowy olejek myjący do twarzy i ciała


Po taaaakiej długiej przerwie wracam z trylionami cudownych kosmetyków. Setkami odkryć życia, dziesiątkami przemyśleń kosmetycznych. :D
Na pierwszy rzut coś co wrażliwce lubią najbardziej, ale jednocześnie bardzo uniwersalny kosmetyk. Delikatna pielęgnacja twarzy jest podstawą przy cerze wrażliwej, ale ja mając cerę tłustą również bardzo się z nim polubiłam.


Mowa o Kremowym olejku myjącym do twarzy i ciała od Ziaji. Nazwa jest tu kluczowa, bo czytając recenzje na wizazu zauważyłam, że niejedna z nas dała się nabić w butelkę. Kremowy olejek okazuje się bowiem nie olejkiem, a bardziej... mleczkiem.






"Olejek" ma standardową pojemność dla produktów do mycia twarzy, czyli 200ml. Dziubek do wylewania zawartości przyjazny w współpracy, nie wylewa za dużo, ani za mało.





Skład:



Myślę, że olej ze słonecznika na 2 miejscu zaraz po wodzie dał producentowi motywację by nazwać go "olejkiem". Dla bezpieczeństwa kremowym. ;)
Nie będę rozwodzić się nad składem, jednak zawarty wysoko w składzie olej cieszy, ucieszył jeszcze bardziej kiedy doczytałam o jego właściwościach - idealny dla cer mieszanych/tłustych, nie jest komedogenny, ma działanie przeciwzapalne.
Znajdziemy tu także olejek rycynowy, ekstrakt z algi i korzenia lukrecji. Inne składniki oficjalnie mogą działać komedogennie, jednak mnie w trakcie używania (a zużyłam już 3 całe buteleczki kosmetyku) nic się nie stało, chociaż jestem podatna na takie działanie produktów.




Emulsja nie pieni się wcale, rozprowadzając ją po twarzy pierwszy raz czułam niedosyt i nie byłam pewna czy rzeczywiście jest w stanie zostawić cerę czystą. Znamy to przyzwyczajenie do wielkiej piany na buzi, i wysuszenia aż skrzypi...
Tu jest inaczej; zero piany, zapachu praktycznie raczej też, minimalnie wyczuwalne są delikatnie mleczne nuty.
Kupiłam go podczas używania kwasu (acnederm), bo potrzebowałam łagodnego środka do mycia, żeby nie wysuszyc się na wiór. Sprawdził się idealnie; byłam ciekawa czy sprawdzi sie również na co dzień, kiedy nie używam kwasów, a po prostu nie mam wielkiej potrzeby oczyszczania cery żelami dla cery stricte tłustej, trądzikowej. Jest cudowny.
Cera jest czysta, ale gładka, mięciutka, nawilżona. Nie zostawia nic tłustego na twarzy, a trochę sie tego na początku bałam.
Czasem kiedy nie miałam w domu żadnego micela, uzywałam go do zmywania makijażu, z czym również dawał radę bez problemu. Nie pozostawia nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, chyba że mamy do czynienia z rzeczywiście wysuszoną, odwodnioną cerą.


Bardzo fajny dla osób szukających delikatnego specyfiku do mycia twarzy; przy tym wszystkim jest tani, wydany i łatwo dostępny - ja dorwałam go w zwykłym supermarkecie.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...