Mimo że mam cerę tłustą, zimą staram się zmienić pielęgnację na taką, żeby skutecznie zabezpieczać ją przed mrozami które ostatnio nas nawiedziły.
Ciężko znaleźć dobry krem na zimę dla cery tłustej czy mieszanej który nie wzmaga świecenia się.
Pierwszy raz skusiłam się na Emoliacti rok temu zimą, kiedy moja cera była odwodniona i suche skórki dawały się mocno we znaki. Postanowiłam zmienić krem i trafiłam w dziesiątkę :)
Uwielbiam markę Pharmaceris. Śmiało sięgam po kolejne produkty, mało kiedy mnie zawodzą, ale przede wszystkim nie ryzykuję zapchania cery, te kosmetyki są po prostu bezpieczne. :)
Krem przeznaczony jest dla cery przesuszonej, wrażliwej, skłonnej do alergii czy nawet ze skłonnością do AZS. Brzmi jak pomyłka przy cerze tłustej, jednak przy aurze panującej zimą sprawuje się idealnie.
Pierwsze co mnie zaskoczyło, krem wchłania się do matu. Może po parudziesięciu minutach skóra delikatnie świeci się, ale spodziewałam się zupełnego świecenia. Baaaardzo miła niespodzianka!
Przyzwoicie nawilża, cudownie łagodzi wszelkie podrażnienia.
Jest treściwy, ale jednocześnie lekki i niezapychający. W składzie są emolienty, po użyciu czuć, że zostawia na twarzy delikatny film, który dla mnie jest wskazany przy kremie który chcę używać zimą.
Używam go kiedy moja cera jest podrażniona po mocnych peelingach, po depilacji. Krem-ratunek; obłędnie łagodzi podrażnienia, przynosi ulgę, jakby "chłodzi" płonące poliki... Zimowe cudo!
Krem zamknięty, standardowo, w opakowaniu z pompką które uwielbiam.
Konsystencja jest jednocześnie treściwa i aksamitna, powiedziałabym, że trochę jak mus :)
Świetnie się rozprowadza i dość szybko wchłania.
Zapach cytrusów tylko dopełnia przyjemność nakładania kosmetyku.
Wielki plus za ochronę SPF 20!
Jednym słowem; polecam poszukującym kremu na zimę z dość "wysokimi" wymaganiami ze względu na rodzaj cery ;)