Zamknięty w tubce 50ml, standardowo, Alantan pod tym względem nie ma zamiaru zaskakiwać; robi to skutecznie swoim wnętrzem!
Krem zawiera 5% d-panthenolu, który ma właściwości łagodzące podrażnienia, nawilża, goi, regeneruje.
Alantoina jest składnikiem równie przyjemnym dla nawet najbardziej wrażliwych cer i w żadnym wypadku nie jest komedogenna.
Po Alantan sięgnęłam w trakcie kuracji kwasami, jako lekki nawilżacz na dzień, pod makijaż. I rzeczywiście, z nawilżaniem radzi sobie całkiem fajnie - kiedy po pewnym czasie zauważyłam, że na brodzie zaczynają tworzyć się suche skórki, po użyciu kremu nie było o nich mowy.
Mało tego, krem wchłania się do przyjemnego matu, co jest czymś do czego dążyłam brnąc przez wszystkie dotychczasowe kremy nawilżające. Makijaż nie spływa jak zdarzało się to na "bazie" innych kremów. Dla mnie, posiadaczki cery tłustej to naprawdę ważne, żeby to co kładę pod makijaż nie potęgowało świecenia.Stosując go na noc rano budzę się z matową, mięciutką cerą. Mam wrażenie że rzeczywiście przynosi ukojenie zmęczonej cerze.
Za tę cudną tubkę zapłaciłam ok. 7zł. Dostępny jest w aptekach i ma 3 braci:
Maść pielęgnacyjna z wit. F do pielęgnacji skóry niedojrzałej lub szczególnie podatnej na odparzenia;
Krem ochronny z witaminą A do pielęgnacji skóry suchej, wrażliwej i podrażnionej;
Krem ochronny półtłusty z witaminami A + E do codziennej pielęgnacji skóry wyjątkowo szorstkiej, lub wystawionej na działanie wiatru i chłod.